Tlen cz. 11

Okolicznością, która paleniu się towarzyszy często ale nie zawsze, jest zjawisko płomienia. Jeżeli zapalamy zwyczajną świecę, zrobioną z jakiegokolwiek tłuszczu, to czynność ta, na pozór tak prosta, składa się z faz następujących; przez zbliżenie płomienia do knota świecy topimy pewną ilość tłuszczu, który w wysokiej temperaturze płomienia rozkłada się na rozmaite produkty, prostsze od Ruszczu ale zawsze, podobnie jak sam tłuszcz, zawierające węgiel i wodór i mające w temp. płomienia stan  gazu albo pary. Te ciała lotne stykają się z tlenem i łączą z nim, wydzielając ciepło dostateczne do podtrzymywania całego zjawiska w dalszym ciągu.

W miejscu, w którym palenie się odbywa, widzimy przeto słup ciał lotnych łączących się z tlenem – to miejsce właśnie nazywa się płomieniem. Przyglądając się płomieniowi świecy  dostrzec możemy, że dzieli się on na kilka okolic, odróżniających się stopniem świetności. Najbardziej wewnętrzna okolica, otaczająca knot świecy, jest najciemniejsza i składa się z gazów pochodzących z rozkładu tłuszczu i jeszcze niespalonych – umieszczając w tej części płomienia odpowiednio zgiętą rurkę, możemy gazy z wnętrza płomienia wyprowadzić na zewnątrz i przekonać się, że są one palne. A więc spalenie odbywa się tylko w zewnętrznej części płomienia, tam gdzie gazy palne mogą się mieszać z dostateczną ilością tlenu atmosferycznego.