Tlen cz. 10

Obawa ta jednak jest zbyteczna, gdyż, jak wspomniano wyżej, zielono części roślin ze współdziałaniem światła słonecznego rozkładają dwutlenek węgla – węgiel z mego przyswajają organizmowi roślinnemu, a tlen zwracają atmosferze. Takim sposobem ustala się równowaga: powietrze ma w sobie zawsze stałą ilość tlenu, a ilość dwutlenku węgla nie może w nim wzmóc się zbytecznie. Naturalnie mowa tu tylko o atmosferze uważanej jako całość, gdyż powietrze zamkniętych przestrzeni, np. naszych mieszkań, może zmienić swój skład, zubożeć w tlen, a przeładować się dwutlenkiem węgla.

Jakkolwiek każde utlenienie mamy prawo nazywać paleniem się, to jednak nie każde palenie się jest utlenieniem. Widzieliśmy, że wodór może palić się w atmosferze chloru – odwrotnie chlor, niepalny w powietrzu ani w tlenie, może się palić w atmosferze wodoru; rtęć pali się w parze jodu, miedź pali się w parze siarki itd. W ogólności więc paleniem się nazwać można każde zjawisko chemiczne, któremu towarzyszy wydzielenie ciepła i światła.

Palenie się i w ogóle łączenie się  różnych ciał z tlenem było pierwszym zjawiskiem chemicznym, zbadanym w sposób naidcowy i wzorem dalszych badań, a zasługa dokonania tej pracy przypada Lavoisierowi, który słusznie uchodzi za twórcę metody naukowej badań chemicznych.